Wywiad z Markiem Lencem!

Mamy dla naszych czytelników mikołajkową niespodziankę! Po dłuższym czasie internetowej korespondencji, rozgrzewającej łącza między Szczecinem a Kościerzyną, Planispheric z dumą przedstawia czytelnikom przeprowadzony przez Abnormisa wywiad. Mamy nadzieję, że jest pierwszym z wielu, jakie w przyszłości będziemy mieli przyjemność zaprezentować Wam na naszej stronie.

Na początek wybór padł na osobę Marka Lenca – personę może nie bezpośrednio zaangażowaną w tworzenie gier, ale silnie uczestniczącą w kreowaniu ich publicznego odbioru. W końcu już od dobrych paru lat jego rysunki i komiksy ukazują się na łamach CD-Action, największego pisma przeznaczonego dla graczy w Polsce. Parokrotnie ukazały się też „Tipsomaniaki”, czyli osobne książeczki dodawane do magazynu, poświęcone całej twórczości Marka Lenca bądź określonej serii jego autorstwa. Pomijając CDA, rysuje także dla „Kuriera Bytowskiego” i „Inżyniera Budownictwa”, .a jego prace można było oglądać na wystawach w wielu miejscach Polski. Zawodowo zajmuje się nauką języka polskiego oraz prowadzeniem warsztatów rysunkowych dla starszej młodzieży.

Zerknijcie do wywiadu poniżej, żeby dowiedzieć się, dlaczego jego współpraca z CDA zaczęła się o rok później niż mogła, czy chciałby wreszcie zarżnąć Klarę i jakie ma poglądy na postrzeganie gier w kategoriach sztuki.

Krótka uwaga techniczna przed rozpoczęciem lektury: żeby nie psuć harmonii tekstu, zrezygnowaliśmy z każdorazowego pisania, kto zadał pytanie, a kto udzielił odpowiedzi. Wywiad przeprowadził mailowo Abnormis, poszczególne elementy mojej ewaluacji są wyszczególnione kredowobiałym, tłustym drukiem, zwykłą czcionką zaś odpowiada przesłuchiwany: Marek Lenc.

Jak zaczęła się Pańska współpraca z CDA? Kto do kogo zgłosił się z propozycją nie do odrzucenia, wiążąc Pana z branżą przez wielu dorosłych ludzi uważaną za niepoważną?

Stroną „chcącą” byłem ja. Jak się później okazało, bardzo mi się chciało. ;) Postać Klary stworzyłem jakieś 10 lat temu. Od początku była tworzona z myślą o „CD-Action”- pasowała do profilu pisma, które jako jedno z niewielu tego typu posiada dział z humorem. Początkowo Klara nie była kobietą, ale zwykłym, nieco tępym osiłkiem. Postać ta wydała mi się jednak zbyt „mało jajeczna” (sic!), więc dokonałem kosmetycznych zmian tu i tam. Tak powstała Klara.

Pierwsze 10 odcinków wysłałem do redakcji tradycyjną pocztą. Czekałem na jakikolwiek odzew rok. Bezskutecznie. Po roku te same rysunki wysłałem mailem i tym razem reakcja redakcji była błyskawiczna: „fajne. Ile tego masz?”. Okazało się, że pierwszą przesyłkę ktoś podpierniczył i redakcja cały rok czekała, aż znowu się odezwę.

Giń OnLive3Stali czytelnicy CDA mogli ostatnio zauważyć, że jest niepodważalny dowód na progres rysunku Marka Lenca – zaczął Pan kolorować rysunki! Z czego wynika ta zmiana i czy należy uznać ją za stały kurs, jakim podążą Pańskie przyszłe prace?

Hm, powiedziałbym, że to raczej regres. Kolorem mimo wszystko maskuję pewne braki lub przyciągam uwagę w jedną stronę. Wydaje mi się, że kiedyś rysowałem staranniej.

Nakładanie koloru (liczba pojedyncza jest tu kluczowa) to postprodukcja, a ja wolę żywiołową pracę nad staroświecką kartką. Owszem, chciałbym kolorować tak jak Ottis, ale wtedy te bazgroły nie byłyby już tak oryginalne …;)

Jest Pan szczególnie zadowolony z jakiegoś rysunku, który wyjątkowo trafnie podsumowywał jakieś zjawisko bądź był wg Pana szczególnie udany pod względem technicznym?  Nie musimy ograniczać się tylko do dziedziny elektronicznej rozrywki.

Nieskromnie powiem, że takich rysunków jest sporo i ograniczenie się do dziesięciu (ba, nawet setki) musiałoby się skończyć ponownym przewertowaniem zbiorów. Owszem, bywam krytyczny wobec siebie, ale tworzenie rysunków jest tak szalenie emocjonujące, że w jakiś sposób wiążę się ze swoimi pracami, stworzonymi postaciami. Łatwiej byłoby mi wskazać rysunki, których nie lubię, nie cierpię, NIENAWIDZĘ.

Czy to zaowalowane wyznanie, że ma Pan czasem ochotę zarżnąć Klarę, ale gawiedź nie pozwala? ;)

Miałem kiedyś takie zapędy. Chciałem wiedzieć, jak Klara mogłaby skończyć. Powstało kilkanaście rysunków (komiksów), w których Klara ginęła na rożne, na ogół zabawne sposoby. Nie powiem, było to zabawne. Jakkolwiek się ta seria rozwinie, wiem, jak się zakończy. ;)

Jednak pożegnanie z Klarą nie jest takie proste- bardzo zżyłem się z tą postacią i nie wyobrażam sobie, aby kiedyś, gdzieś, tam…

Z jakiego w takim razie rysunku jest Pan najbardziej niezadowolony?

Jest sporo prac, których nie lubię. A to mi ręka nie wyjdzie, a to puenta mniej dosadna. Jednak każdy rysunek jest zapisem chwili. Po dłuższym czasie mam zamiar coś zmienić w felernej pracy, ale jest już za późno. Często słabe w mojej ocenie prace znajdują się w druku, a te dobre- nie. Pokrętna logika.

Realizuje się Pan artystycznie w innych formach niż charakterystyczne, ramkowo-kropkowane komiksy? Pana rysunki w dużej mierze oparte są na humorze tekstowym,  może więc jakaś krótka forma literacka?

Robię grafikę użytkową (ilustracje do książek, prezentacji), ilustruję rożne dziwne zlecenia, ale nie stworzyłem jeszcze jakiejś większej całości. Mam tendencję do szybkiego puentowania. Myślę, że w dłuższej formie zanudziłbym i zmęczył czytelnika. Może czas się o tym przekonać?

Jaka jest właściwie Pańska styczność z grami? Po żartach zawartych w rysunkach widać, że to medium i związany z nim growy żargon nie są Panu obce.

Kiedyś grałem więcej, teraz właściwie tylko kupuję gry. Bardzo interesuję się nowymi trendami, nowinkami w elektronicznej branży, ale nie z poziomu gracza, a raczej teoretyka. Sporo czytam na ten temat, czy to recenzji,  czy opisów w sklepie: cała wiedza, którą przemycam w moich rysunkach, pochodzi właśnie stamtąd.

Uznaje się Pan bardziej za hardkora czy casuala, jak to lubią klasyfikować  użytkownicy internetowych forów?

głowa2Z definicji pewnie jestem casualem, choć trudno mi się z tym pogodzić. ;)

 Czyta Pan CDA jako odbiorca, zwyczajnie, dla przyjemności? Można to wywnioskować z poprzedniej wzmianki dotyczącej czerpania wiedzy z branżowych czasopism, ale może akurat od tej jednej „gazety” ( ;) ) Pan stroni.

Tak, czytam dla przyjemności. Może dlatego, że lwia cześć magazynu powstaje bez mojego udziału, dlatego jestem czytelnikiem chłonącym co miesięczne nowości. W nawiązaniu do poprzedniego pytania: z tego się chyba nie wyrasta. ;)

Jak niektórym wiadomo, zawodowo zajmuje się Pan nauką języka polskiego. Czy widzi Pan jakieś złe nawyki językowe lub symptomy zrażenia do literatury wśród młodzieży, które można by przypisać skutkom obcowania z grami video? Czy przeciwnie, po premierze Dantes Interno uczniowie rzucili się na „Boską komedię”, a grupki eskapizujące się w Darksiders na przerwach przekazują sobie przedruki Apokalipsy wg. Świętego Jana?

Niestety, częściej spotykam się ze zwykłym niechlujstwem językowym. Żal mówić, ale dzieci nie czytają WCALE. Brak myślenia (nie tylko twórczego), kojarzenia i rozumowania. Przykładowo: omawiamy obraz, na którym przedstawiono Bolesława Chrobrego. Opis. „Z jakiego zwierzątka król ma futrzaną narzutę?”. Podpowiadam: „Pod ochroną, polskie, na G…”.

Odpowiedź? „Goryl”. Śmieszne, ale tylko na chwilę.

Uczę w szkole podstawowej. Gdyby nawet zrobiono grę na motywach „W pustyni i w puszczy” (shooter- Stasiu poluje na lwy?), nie pomogłoby to w omówieniu lektury.

Uważa Pan, że premiowanie uczniów systemem gamingowym dałoby dobre efekty? Osobiście uważam, że byłoby jak z pewnymi w założeniu dowcipnymi reklamami znanego operatora komórkowego – ludzie świetnie pamiętali spoty, ale już niekoniecznie sieć, którą reklamowały.

Acziki w szkole, to by było coś. ;) Taki nietypowy sposób motywowania. Głupie nie jest. Do pozostałych ocen nic nie mam-  dla mnie skala ocen 1-6 mogłaby istnieć nawet w recenzjach.

Czy polski rynek growy ma według Pana własną specyfikę, pomijając może to, że średnia wieku wśród graczy jest u nas niższa niż np. w Ameryce?

Tak, jestem o tym przekonany. Mamy bogatą, choć krótką grową historię. Powoli nasze produkcje sygnowane są nazwiskami twórców (Polaków), a nie wersją silnika. Cieszę się, że granie nie kojarzy się już nam z tanią i pustą rozrywką. Owszem, mamy rzesze małolatów i niedzielniaków sadzących pomidory na wirtualnych plantacjach, ale nie wyobrażam sobie, aby w innym kraju mógłby powstać taki „Wiedźmin”.

Jaka growa produkcja zapadła Panu najbardziej w pamięć?

„Gorky 17”. Nie była produkcją doskonałą, ale jedną z pierwszych, którą ukończyłem z wypiekami na twarzy. To dzięki niej zainteresowałem się innymi turówkami i znalazłem serię „HoMMM”, którą do dziś wielbię. Teraz raczej nie lubię poznawać nowych gier. Ochłapy wolnego czasu wolę poświęcić na coś, co już znam i w co potrafię wsiąknąć natychmiast.

Czy byłby Pan skłonny uznać wszystkie albo przynajmniej część gier za sztukę, czy może całe dokonania branży to dla Pana nic więcej niż właśnie „elektroniczna rozrywka”?

Myślę, że byłbym skłonny. Gry potrafią dostarczyć wyrafinowanej rozrywki, zaskakiwać scenariuszem, udźwiękowieniem, grafiką i samym pomysłem. Warto to wykorzystać, szczególnie teraz, gdy młodzi ludzie nie lubią zaglądać na półkę z książkami.

To tak na zakończenie: czy ktoś już przeprowadzał z Panem wywiad i dlaczego ten udzielony
Planispheric wspomina Pan najmilej ze wszystkich? ;>

Dla graczy czy korporacji7

Zdarzyło się, dla lokalnych magazynów i zinów. Nic szczególnego – do teraz. :P

Dziękuję w imieniu swoim i reszty redakcji za rozmowę. Zachęcam także do dołączenia Planispheric do listy growych mediów, z których czerpie Pan informacje. ;)

Dziękuję również. Pozdrowienia dla wszystkich czytelników!

PS: Nie martwcie się o drugą część „halogrzybków Mario” : ukażę się w najwyżej tydzień po publikacji niniejszego wywiadu.

Wszystkie obrazki dołączone do wywiadu zostały w nim umieszczone za zgodą Marka Lenca.